dziwna rzecz zauważać
własne umieranie. w samym sobie
duszę się przełykiem słowami
w gardle zadomowionymi aż do
żoładka gdzie wyrzygane na
- zewnatrz
z sucha dusza przezroczysta
pusta od smogu bo powietrze
czyste tylko ręce brudne smierdzace
mózgiem. na klawiaturze. nie-
spotykana rzecz - zdawanie sprawy
sobie z umierania z zatkanymi
uszami od cisnienia ze
- wzrokiem
zepsutym. polem widzenia
zwężonym jakby okiem zapadniętym
do oczodołu skupiajacym się
jednoczesnie. ze sciskaniem
serca duszeniem głębszymi
- oddechami
jednorazowym szmerem.
zaprzeczajac sobie samemu
próbami ratowania resztek sił od
zgniecenia ciężarem. zaczynam-
czuję podskoki - delikatne szarpnięcia
jak gdyby ziemia cała się trzęsła.
jakby cały swiat płakał
- z mojej winy.
żałosny. chcę uciec - kochajac
życie? Choć tylko wolnosć daje radosć.
Cała piękna.
I słyszę chór. Coraz głosniej
i głosniej. Dzwony, jeszcze dzwony.
Nie chcę dzwonów.
Spalcie mnie.
Ciechowicz Piotr