Skąpana w kałuży własnej krwi,
Wciąż ze zdumieniem podnosi brwi,
Na tłumy gapiów zaciekawionych,
Zamkniętych w sobie i niewzruszonych.
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie,
Nie - tacy ludzie nie rodzą już się.
Gdy nocną ciszę krzyk nagły przerywa,
Człowiek nad kacem moralnym wygrywa.
My wciąż jesteśmy tak beznamiętni
Na prośby o pomoc tak obojętni
Wciąż w głębi ducha boimy się,
Obudzić żywym w koszmarnym śnie.
Nikt nie nadstawi karku za innych,
Lepiej się trzymać z daleka od winnych.
Zamknięci w sobie, za uczuć kotarą,
Wciąż uciekamy by nie być ofiarą...
Marcin Rogalski