Wracając z przechadzki po mieście z Kimś przypomniało mi się co w takich godzinach często robiłem w Kołobrzegu.
Plaża, wino, śpiew, dotyk, zabawa, od zachodu Słońca do świtu, czasem spanie na plaży, czasem długie powlekiwanie się do monopola...
Tak, tego w Krakowie mi brakuje. Ale gdy skoczę do Kg na pewno tego doznam...tak, tego mogę być pewny...
Ale chyba nie w grudniu :)