Miało być tyle zdjęć, tyle miejsc i tyle szczęścia.
Szczęście było, i owszem. Parę dni z Mrr w Krakowie (sandałki), potem z Marleną i Arkiem.
Ale zostaje takie coś, co nie daje spokoju. Może złamana tajemnica wieczności, może to, że miał być panaceum na wszelkie zło.
" Nad przełęczą dobrych dni, stanęłaś dziś
Zrozumiałaś jak to jest, w górę znowu trzeba iść
W zimnym powiewie, przy blasku gwiazd
Gdzie w mroku ukradkiem wyśniłaś nas
W hierarchii Twych wspomnień, punkt numer jeden
Śnieg, lód i zamieć, biel prawie jak w niebie
Kolejny dzień, otwierasz okno, patrzysz w dal
Słuchaj nie, nie mogę dalej tędy iść, to nie ta droga
Chciałbym zagubić znowu czas, nie myśleć co dalej będzie
Lecz sama wiesz, już muszę tak, codziennie znajdować szczęście
No przestań już, bo ten świat, on jest przecież dla Ciebie
Na innej z dróg, wśród ludzi stu, nie szukaj go obok siebie
Powrotów dzień, nowy brzask, za oknem nowy horyzont
Powracasz tam, nad przełęcz zmian, nad dobrych dni dolinę
Za miesiąc dwa, napiszesz list, jedna łza czasem spłynie
Moim świecie, moje ja, moje wschody, zachowy
Raz śmiech, raz płacz, zatrzymaj się, nie pędź już
W blasku świec, zobaczysz znów, tamten czas z tamtych snów... "
(bd)
zdjęcie mistrza, https://www.facebook.com/fotosito?fref=ts