- Proszę pana...- zaczęłam siadając na krzesełku po drugiej stronie jego biurka. - Chciałam dotrzeć do rodziców Amelii, ale oni po jej zaginięciu wyprowadzili się do Dallas. To przcież kawał drogi stąd. Oczywiście mogę się tam wybrać. Ale nie wiem nawet jak mam z jej rodicami porozmawiać, nie wiem o co zaptać.
- Myślę, że jak zobaczy tam szeryfa, który nie mógł jej córce pomóc, to go przepędzi.- powiedział. - Masz może kogoś do towarzystwa?
Milczałam. Pomyślałam o Maksie, ale musiałabym powiedzieć mu prawdę. A tego nie chciałam.
- Być może mam.- mruknęłam. Bo na myśl przszła mi Clarita.
- Oby był to ktoś bystry.
Uśmiechnęłam się.
- W takim razie ta osoba nada się w stu procentach.
Przez następne kilka minut szukaliśmy adresu rodziców Amelii. W międzyczasie szeryf dzielał mi rad, którymi kierują się negocjatorzy.
- To będzie dla nich ciężkie przeżycie, w końcu będziecie rozmawiać o ich córce, która najprawdopodobniej nie żyje. Rozmowę trzeba pokierować tak, żeby dowiedzieć się jak najwięcej, ale też tak, by oni nie czuli, że wywieracie na nich jakiś nacisk.
I to własnie był problem. Nie bardzo wiedziałam jak to zrobić. No ale.. poradzę sobie. Grunt to pozytywne nastawienie.
***
Wiedziałam, że w najbliższm czasie nie będę mogła wyrwać się do Teksasu. Zosał jeszcze miesiąc szkoły. Z druiej strony miałam wrażenie, że dzięki temu moje śledztwo stoi w miejscu. Kolejny poniedziałkowy wieczór spędziłam na studiowaniu dziennika Amelii. Wczytywałam się w niego dokładnie po raz setny. I nic. Zwykłe zapiski. Albo miała doła przez większość czasu, albo była zła na mnie, bo tego ie dostrzegałam, albo... miała doła. Najbardziej interesowały mnie te ostatnie wpisy. Wpisy, które zrobiła w szpitalu psychiatrycznym. Moje śledztwo miało teraz dwa cele. Znaleźć cokolwiek o Amelii i doprowadzić do zamknięcia tego szpitala.
***
Siedziałam na ławce przed swoim liceum ze zkolnymi znajomymi, gdy dostrzegłam, że przyszedł po nią Nick. Uśmiechnęłam się i poszłam do niego.
- Czarusiu ty nie w klubie?- zagaiłam.
- Nie. Akurat dzisiaj komuś innemu zechciało się przyjść do pracy.
Pewnie miał na myśli innego barmana, Josha, który pojawiał się od wielkiego święta w zastępstwie za Nicka. Dlatego Nick zawsze był taki zapracowany.
- Pewnie potrzebuje kasy.- stwierdziłam.
- A kiedy on jej nie potrzebował?- zaśmiał się. - Podobnie jak mieszkania i kolejnej laski. Zamiast interesować się polerowaniem kufli, interesował się dekoldem Clarity.
Teraz to ja się zaśmiałam.
- Muszę ją ostrzec.- postanowiłam. - Wpadnę dzisiaj do klubu, bo mam do niej inną sprawę.- spoważniałam.
- No właśnie... Jesteś cholernie tajemnicza.- mruknął mi do ucha. - Kim jest Max?
Spojrzałam na niego.
- Pytał o ciebie wczoraj wieczorem.- wyjaśnił. - Mówił coś, że dowiedział się prawdy. O co chodzi?
Cholera. Nawet nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
- Nick... Posłuchaj mnie. To są bardzo poważne interesy. I właśnie... Coś zaczęło się pieprzyć.- warknęłam. - Lisa!- zawołałam swoją szkolną koleżankę. - Ja się urywam! Chodź ze mną. Musimy coś załatwić.- pociągnęłam go za łokieć.
Ponieważ tak na dobrą sprawę został miesiąc nauki do wystawienia ocen to chciałabym skupić się teraz na szkole. Dlatego rodziały będą ukazywały się raz w tygodniu w weekend. :)
15 GRUDNIA 2016
7 LISTOPADA 2016
14 LIPCA 2016
29 CZERWCA 2016
20 CZERWCA 2016
4 CZERWCA 2016
25 KWIETNIA 2016
30 SIERPNIA 2015
Wszystkie wpisyInni zdjęcia: Z Madzia nacka89cwa... maxima24... maxima24Z Madzia nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24