Moge mu dokuczac, krzyczec na niego, przepychac sie z nim i ciagnac go za uszy, ale jezeli ktokolwiek inny go tknie, jestem gotow zabic. Chyba wlasnie na tym polega braterska milosc. Trzeba stac za soba murem bez wzgledu na wszystko. Mam nadzieje, ze kiedys to doceni, bo teraz tylko chodzi i narzeka, ze bawie sie w tatusia, a jestem tylko jego bratem i nie mam prawa mu rozkazywac. Otoz mam prawo drogi braciszku - jestem po to, zebys mnie nie znosil teraz, a kiedy dorosniesz, zebys mial poczucie, ze skoczysz za mna w ogien, tak jak ja na dzien dzisiejszy skoczylbym za Toba.
Dobranoc.