wróciłem. a byłem daleko. odwiedziłem dom kolegi, co wieczór chodziliśmy pić na plaże albo piliśmy w namiocie, albo w jakichś fajnych miejscówkach. codziennie oprócz soboty kiedy to odwiedziłem małą mieścinę Kosakowo obok Gdynii, aby wsiąść do specjalnego autobusu, dać się zaopaskować i przejść ok 1km pod scene główną gdzie stałem 3,5h tylko po to żeby zobaczyć tego pana na tym zdjęciu razem z rodzinką oraz by usłyszeć co grają. (no i jeszcze dodatkowe 1,5h bo koncert)
miałem farta, z racji że długo tam stałem miałem około 10m do sceny także w sumie jestem szczęśliwy.
nawet na studia się dostałem podczas tego siedzenia i popijania browarów nad morzem więc same plusy.
teraz to w sumie powoli wracam do codzienności. pare imprez jeszcze. pare dni i jest ok na 2,3 tygodnie.
jebac kurwy.