Dochodzenie do prawdy o sobie bywa bolesne. Rozcinasz warstwy, przeglądasz rany, oczekujesz, że jednak ich nigdzie nie znajdziesz, a wyrastają wciąż i wciąż, znane, zapomniane, trudne.
Twoje.
Zakazujesz sobie, tłumaczysz, niech milczy to ciało, ta dusza. Ale jeśli nie pójdziesz dalej, jeśli przestaniesz, zakryjesz cokolwiek, znowu skłamiesz. Zaczniesz udawanie jeszcze raz.
Musi przyjść ta chwila, w której powiesz sobie "jestem ważna, chcę wiedzieć o sobie wszystko i dać się uleczyć". A później odkrywasz, że wszystko w tobie krzyczy o Miłość, bo tylko ona jest w stanie uzdrowić zbolałe "ja".
Każdy takie ma. Każdego trzeba nam kochać. Zwłaszcza siebie.