photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 4 KWIETNIA 2013

,,Pewnego razu zjeżdżając w Dolinę Śmierci Fabian zobaczył w oddali stado dzikich koni o nakrapianej sierści, stanowiącej znakomity kamuflaż; kopyta rozpędzonych rumaków wzbiły zasłonę pyłu, która zaciemniła wzgórza i góry. Fabian puścił się w dół zbocza za stadem, wprawiając Lewadę w płynny galop; kiedy zaczęła dyszeć utrudzona upałem, przeskoczył
zgrabnie na Wyrzutkę, ani na moment nie zwalniając tempa. Wkrótce zbliżył się do stada na tyle, żeby widzieć poszczególne mustangi. Wtedy przekonał się, że dzikie konie pędzi kilku jeźdźców, którzy pokrzykują i biją się po udach, a wolniejsze sztuki poganiają razami batoga. Pomagało im kilkanaście psów kąsających rumaki po nogach.

Fabian jechał za majaczącymi w tumanach pyłu końmi. Nagle ujrzał w oddali rzędy głębokich rowów wykopanych w wyschniętej ziemi, podobnych do świeżych ran. Zatrzymawszy się na zboczu, obserwował przez lornetkę, jak w dole jeźdźcy i psy zwierają szeregi, aby odciąć koniom ucieczkę; mustangi zaczęły szaleć i wierzgać kopytami, stłoczone ciasno pod prażącym słońcem. Usłyszał odgłos pierwszego wystrzału, a potem salwę oraz przytłumione rżenie spanikowanych koni, które jeźdźcy spychali do rowów. Niektóre zwierzęta ginęły od kul, inne zwalały się do dołów, wyciągając w przerażeniu szyje, wydając ostatnie tchnienie w wykopanych przez jeźdźców dolinach śmierci; wpadały na siebie z impetem, uderzając pyskami o żebra, potykały się i przewracały, walczyły, żeby się utrzymać na nogach i nie dać stratować; część mustangów zepchniętych do rowów usiłowała wspiąć się na górę, ale zostawały powalone przez kule lub zsuwały się z powrotem pod naporem spadających ciał; kilka próbowało wyskoczyć, lecz nie miało szansy.

Kanonada osłabła, gdyż rowy napełniły się spienioną masą koni; ich rżenie przewalało się jak fala przez bezmiar kamieni i piasku. Wkrótce tylko kilka klaczy biegało dookoła. Jeźdźcy porzucili łatwe wyzwanie strzelby dla trudnej sztuki posługiwania się lassem i iluzji łowów. Oszalałe z przerażenia mustangi usiłowały przemknąć między nimi, lecz wirujące pętle zwalały je kolejno z nóg i zduszały ich opór. Jeźdźcy ciągnęli je w stronę nabrzmiałych od ciał rowów, ignorując wycie psów i strach własnych wierzchowców, rozognionych zapachem krwi i śmierci i nie mniej przerażonych od klaczy, które wlokły po ziemi.

Fabian patrzył, jak jeźdźcy przeszukują horyzont, by upewnić się, że zabili wszystkie mustangi; potem objechali falujące rowy - otwarte rany w ziemi, wypełnione parującymi, wstrząsanymi przez dreszcze ciałami. Ruchy jeźdźców były szybkie, niemal ukradkowe; wiedzieli, że rozległy obszar, który oczyścili z dzikich koni, stanowi własność publiczną. Bogaci ranczerzy, dla których pracowali, mogli wkrótce zacząć wypasać tu stada bydła, spokojni, że mustangi nie ogołocą terenu z trawy. Jeźdźcy ruszyli galopem na rancza swoich mocodawców, gdzie czekała ich nagroda w postaci fasoli z chili i piwa; za nimi pomknęły ujadające psy. Fabian powoli zjechał ze zbocza; chrapy Wyrzutki drgały nerwowo, kiedy zbliżała się do zbiorowych mogił; uwiązana do lonży Lewada również szła niepewnie, wciągając w nozdrza powietrze i rzucając łbem. Zasłona pyłu wciąż wisiała w dolinie, sprawiając, że skały i równina wyglądały jak na gruboziarnistej fotografii. Nagle Fabiana dobiegł z rowów cienki, wysoki jęk, jakby posępne westchnienie. Przerażona Wyrzutka dała susa w bok, szarpiąc Lewadę i niemal zrzucając Fabiana z siodła. Uspokoił klacze, przemawiając do nich i poklepując je po karkach, i ruszył na objazd rowów.

Miejsce, gdzie dokonano masakry, ukazało się w całej swojej przerażającej grotesce. Rowy zbiorowych grobów zalegały zwały ciał martwych zwierząt; niektórymi wstrząsały jeszcze ostatnie spazmy. Fabian zatrzymał się na skraju wypełnionego po brzegi wykopu i spojrzał na piekielny obraz: głowy, łopatki, kopyta, otwarte pyski, grzbiety i ogony martwych i umierających mustangów zdawały się splatać ze sobą w cielsko potwornego węża, który przesuwa się zachłannie po kamienistej dolinie, mrugając setkami oczu, szczerząc zatrute kły i szykując się do zadania ciosu, do oskarżenia ziemi i nieba.

Nagle Wyrzutka zarżała donośnie, wkładając całą swoją siłę witalną w dźwięk, który rozerwał śmiertelną ciszę doliny. Nim zabrzmiało echo, z jednego z rowów rozległo się w odpowiedzi przytłumione rżenie, ostatni głos gasnącego życia wołający do żywych. Jeszcze zanim ucichł, Lewada podniosła pysk; trzeci okrzyk przeciął powietrze, okrzyk tymczasowego zwycięzcy w boju o przetrwanie, dodający otuchy pokonanym"

 

Komentarze

takaaszka ładnie :)
07/04/2013 13:52:24
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika sauce.

Informacje o sauce


Inni zdjęcia: ETS2 mr0w41537 akcentovaSynuś nacka89cwa:) milionvoicesinmysoulSurowa pustynia bluebird11Na dobranoc Rusałka Admirał :) halinam*** coffeebean1Międzyzdroje milionvoicesinmysoulZ wczoraj KSIĘŻYC 76% 15.07.2025 xavekittyxSahara kładzie się spać bluebird11