Hej :-* Dzisiaj rano dokładnie przez godzinę non stop, średnio co 3 minuty dostawałam sms i telefony. Obudziło mnie pierwsze połączenie, po którym ponownaie się wtuliłam w poduszkę, a jak to bywa świeżo po wybudzeniu, nie ma się mocy na wstawanie, więc zignorowałam kolejne i przez godzinę "w śnie" słyszałam wibrację telefonu.
W południe miałam ogromną ochotę na przejażdżkę rowerem, także wybrałam się na taką małą "wycieczkę" do Kaliny "na smoka" gdzie przyjechał P.:-* Trochę posiedzieliśmy, pochodziliśmy i ok. 16 wracałam do domu w towarzystwie Pawła, który jechał obok mnie i dopingował z auta, bo leniowi nie chciało się przyjechać rowerem :-*
Jak narazie to siedzę sobie na moim ogromnym, różowym łóżku i oglądam "The Moment Of Truth". Potem zapewnę pójdę coś zjeść i na spacer, bo nie chce mi się siedzieć w domu, zwłaszcza gdy już niedlugo koniec laby i jak co roku w miarę możliwości, maksymalnie skupić się na nauce...
Buziaczki :-*