POPCORN: Swoim oficjalnym debiutem "Mezokracja" narobiłeś sporego zamieszania na naszej scenie hip hopowej. Jak dziś, z perspektywy czasu, oceniasz tę płytę?
To były dla mnie dwa bardzo pracowite, burzliwe, ale też najciekawsze lata w moim życiu. Szalony okres, z którego jestem bardzo zadowolony, bo osiągnąłem sukces, a co za tym idzie poznałem fajne strony popularności, takie jak choćby uznanie słuchaczy. Nie do przecenienia jest fakt, że zarobiłem również pieniądze. Ale byłbym nieszczery, gdybym nie wspomniał, że wydając "Mezokrację" wystawiłem się również na krytykę środowiska, głównie tę bezpod-stawną, motywowaną czystą zawiścią, ale także i tę konstru-ktywną, którą wziąłem do siebie. Bo, mimo iż ten materiał przygo-towywałem bardzo długo, to był to debiut, a w takim przypadku trudno uniknąć błędów. Jestem ich świa-domy. Dlatego dziś oceniam ten krążek na czwórkę z dużym minusem, ponieważ przez te dwa lata poszedłem, jeżeli chodzi o moje umiejętności, mocno do przodu. Mam też świetnego producenta Tabba, który przygotował wszystkie, naprawdę udane bity na mój nowy album. Dlatego płyta sygnowana jest jako wspólny projekt duetu Mezo & Tabb...
POPCORN: Nagrywając drugą płytę umocniłeś swoją pozycję na polskiej scenie, a co za tym idzie - twoje akcje w lokalnym środowisku, mam tu na myśli Poznań i Wielkopolskę, również powinny wzrosnąć. Czy
w rzeczywistości tak właśnie jest?
Na swoim nowym albumie zamieściłem pozdrowienia dla wszystkich tych, na których nie zawiodłem się w ostatnich dwóch latach. Ludzi takich, jak m.in. Ascetoholix, Owal, Hans z 52 Dębiec, czyli sprawdzonych przyjaciół
z naszej wytwórni. Rozczarowali mnie jednak ludzie, którzy chwalili mnie, kiedy wyszła płyta, ale gdy okazało się, że słuchają jej również nastolatki, to odwrócili się ode mnie, bo "jestem komercyjny". Dziwne podejście, ale zdążyłem się już uodpornić na złośliwą krytykę.
POPCORN: Jesteś jednym z niewielu raperów w naszym kraju, którzy lecą w tekstach ego-tripem, czyli - mówiąc najprościej - przechwalają się. Może dlatego masz tylu wrogów?
Z natury jestem pozytywnie myślącym człowiekiem, a styl przechwalczy to dla mnie esencja hip hopu, z początku jego historii, kiedy emce wchodził na mikrofon i musiał udowodnić, że najlepiej rusza tłum. To rodziło rywalizację. Czystą, sportową, bez użycia przemocy, bo jedyną bronią były rymy. Mocne, dosadne, ale kto ma trochę inteligencji zrozumie, że
w przechwalaniu się jest trochę pozy, autokreacji. Właśnie dlatego takich tekstów nie powinno się odbierać zbyt dosłownie. Trzeba mieć do tego dystans!
POPCORN: Uchodzisz za miłośnika sportu, a konkretnie futbolu. Już na pierwszej płycie padały imiona i nazwiska znanych piłkarzy. Potem rymowałeś w przerwach meczów Lecha Poznań, który jest twoim ulubionym klubem. Na nowym krążku znów znajdujemy futbolowy wątek w postaci utworu "Walia"!
Ten utwór ma faktycznie futbolowy tytuł, ale nie padają
w nim żadne sportowe, piłkarskie sformułowania. Jak doszło do jego powstania? Oglądałem mecz eliminacji Mistrzostw Świata Walia-Polska. Była 70 minuta, a my przegrywaliśmy sromo-tnie. Pomyślałem sobie, że jeżeli jednak wygramy, to napiszę na ten temat jakiś tekst. "Walia" jest o tym, że trzeba walczyć do końca, wydzierać zwycięstwo za wszelką cenę, i nawet gdy nie jest się mistrzem - starać się pokonać swą słabość. I to w każdej dziedzinie życia.
A jeżeli chodzi o "nogę" - mam
na tej płycie prawdziwie piłkarski
duet z Liberem w utworze "Mistrzostwo", który powstał specjalnie z myślą o naszej narodowej reprezentacji.
POPCORN: W jednym z wywiadów powiedziałeś: "Jestem szczęśliwym człowiekiem". To bardzo odważna, szczera deklaracja jak na nasze środowisko hip hopowe, z którym nie za bardzo ci po drodze, bo - jak twierdzisz - więcej w nim narzekania niż optymizmu. Czy dlatego swój najnowszy album zatytułowałeś "Wyjście z bloków"?
Ten tytuł można interpre-
tować na wiele sposobów, ale faktycznie chciałbym zerwać
ze stereotypami, pesymistycznym nastawieniem do życia. Rozumiem, że hip hop wywodzi się z buntu nizin społecznych i że powinno w nim być miejsce na nurt typowo uliczny - szanuję to, ale ja wybieram inną drogę. Dla mnie ważne jest nasta-wienie do życia - jeżeli bowiem od razu wmówisz sobie, że nie uda ci zrobić tego i tamtego, to faktycznie przegrasz, poniesiesz kleskę. Ja zawsze zakładam, że mi się uda,
że osiągnę cel. To moja motywacja, sposób na życie!
c.d.n