och. po 23:00 wróciłam z pracy, zafarbowałam sie na moj stary, dobry czarny kolor, i jak tu usiadłam tak siedze...jem paczka i truskawki mutanty, bo to dziwne ze sa taaaakie wielkie!
Nim pojde spac koniecznie musze postawic jakas ekstra kolejke w moim wirtualnym Wesolym miasteczku..
Moje namietne odkladanie na samochód narazie idzie beznadziejnie bo nie odlozylam NIC z racji tego ze ciagle kusza mnie nowe ciuszki albo rózne pierdołki a ja nie potrafię sobie odmówić :((((
niedługo brzdąc od Pegi wyjdzie jej z brzucha, i będę odkładac na komunię.... ^^ ale jak nią będę, to będę dobrą ciocią hahaha ;-DD
Generalnie jest prawie dobrze, wracamy z Kochaniem do normalności mam nadzieję.. Czas pokaże. :-)
Kocham Go ;*