Tak, jestem samotna. Pomimo, że mam chłopaka którego kocham chyba, że tak tylko myśle...
Igor wyjeżdża za granice do Holandii na miesiąc a później wraca na kilka dni..
Niby fajnje, bo niczego nam nie brakuje ale z drugiej strony zostaje sama...
On nie jest taką osobą, że wynagradza mi to czekanie..
Zostawia mnie w domu na kilka tygodni samą jak palec..
Traktuje mnie jak swoją matke której niestety on nie ma..
Ale dlaczego ja właśnie mam nią być? Przecież z matką nie jest się w związku..
Dołuje mnie to, nie mam pracy choć staram się zeby wyrwać się tylko z tej rutyny ale kazda rozmowa kwalifikacyjna okazuje się klapą..
Takie jest moje przeznaczenie żeby w tak młodym wieku być taką zamkniętą na amen?! :-(
Nie mam na to siły. Zastanawiam się czemu ten związek się zrobił taki dziwny, kiedyś było inaczej nie mogliśmy bez siebie żyć,
On był taki zazdrosny i nawet mi to wszystko schlebiało a teraz nic, kompletnje nic.
Igor ma brata Szymona. Nie dogadujemy się, zawsze ma do mnie pretensje o wszystko i jest strasznie śmierdzącym leniem.
Jak zaczynamy się kłócić to Igor nie staje w mojej obronie, wrecz przeciwnie popierawe wszystkim brata, a jak się ze mna kłóci to zaczyna pić i robić mi wszystko na złość i tak jest prawie od 2,5 lat.
Dziewczyny.. Siedze chyba z przyzwyczajenia, sama już nie wiem..
Kurcze sama sobie na to pozwoliła przed jego poniedziałkowym wyjazdem do Holandii, rozmawiałam z nim, że jak nic się nie zmieni to z nami koniec a mu zrobiło się przykro, przytulił sie do mnie i przeprosił a mi wszystko przeszło.. Nie wiem co dalej...