"a w Krakowie na Brackiej pada deszcz
przemęczony i senny zlew przecieka kuchenny
kaloryfer jak mysz się poci też
z góry na dół kałuże przepływają po sznurze
nie od deszczu mokrym lecz od łez
bo w Krakowie na Brackiej pada deszcz
gdy zagadka istnienia zmusza mnie do myślenia
w korytarzu i w kuchni pada też
przyklejony do ściany zwijam mokre dywany
nie od deszczu mokre lecz od łez
bo w Krakowie na Brackiej pada deszcz
bo w Krakowie na Brackiej pada
pada deszcz
pada deszcz "
deszcz w mojej duszy też.
nie z powodu szkoły.
Tygrys.
oboje jesteśmy głupi.
nie potrafimy docenić tego, co mamy.
uhhh.
a jutro do Zakopanego.
nareszcie (;