optimism is a recipe for happine 

Długo mnie tu nic nie ciągnęło... może dlatego, że żyłam swoim zabiegiem zwanym "wycinaniem zmiany skórnej" i złym stanem zdrowia swojej byłej dziewczyny, która aktualnie jest w śpiączce i na dodatek złego mieszka obecnie w Szczecinie...  

Moją notkę chce dedykować dziewczynie która się nazywała moją przyjaciółką mimo, że nigdy za taką ją nie uważałam ...

Hmm... laski, które obserwuję w szkole.. zaczynają mnie przerażać....

Mało mnie zawsze obchodziło czy dziewczyna dała dupy... ale trochę chore wydaje mi się najpierw iść bądz dla popisu mówić, że się poszło z chłopakiem do łóżka, a potem jak się rozeszło to płakać i mówić, że się kłamało...

Wkurwi* mnie fakt, że laska się fochnie i ma pretensje do mnie, że się obraziłam... lol? O.o

Potem wypłakuje się mojemu kumplowi, że chce się pogodzić.. a jak się dowiaduje o moim pozornie niegroźnym zabiegu (który w połączeniu z tym, że jestem anemiczką i alergiczką może się źle skończyć) to życzy mi najgorszego.... i wyskakuje mi z tekstem, że ma nadzieję, że w wynikach badań wyjdzie, ze to był rakotwórczy syff.... no kuźwa.... wszystko wszystkim, ale tak jak nam babcie mówią... nawet najgorszemu wrogowi nie życzy się źle... 

Trochę irytującym faktem i tym co najbardziej boli jest dwulicowość tej laski... też nie jestem idealna.... ale kurw* nie życzy się nikomu chujowy*h badań, a tym bardziej ich wyników...

MOŻE I JESTEM SUK* ALE KURW* JESTEM SZCZERA I UMIEM SIĘ PRZYZNAĆ DO BŁĘDU!!!

Pzdr dla mojej "Przyjaciółki"