Przypomniał mi się obraz należący do mojego, zmarłego już, wujka. Mały chłopczyk bawiący się bańką mydlaną. Życie jest jak ta bańka. Trach i cię nie ma. Jeszcze bardziej to widać w szpitalach, przychodniach i tego typu miejscach. Śmierć powszednieje. Widzisz ją wszędzie. Kina, teatry, telewizja, gazety. Tvn24 na bierząco, gumowym tonem, informuje cię, że właśnie gdzieś wybuchł samochód pułapka i zginęło 20 osób. I nagle łapiesz się na tym, że 20 to dla ciebie mało... Że to codzienność. Ale kiedy idziesz do lekarza odebrać własne wyniki, w gardle masz gigantyczną kulkę a w oczach strach. I kiedy patrzysz na innych, spanikowanych ludzi w przychodni, marzysz o tym, żeby twoja bańka jeszcze trwała. I liczba 12 rannych i 20 zabitych staje się nagle bardzo realna i bardzo przerażająca. Prosty mechanizm - jak uderzysz głową w ścianę to zacznie boleć. Aż dziw, że człowiek działa tak prosto.
pees.
stęskniłam się za Tobą.
a Chopin musiała być kobietą!
inaczej nie napisałaby Romance Larghetto ;)