no i zaczyna się dziać...
coś gubie, coś trace...
pierwszy raz w życiu przeżyłem pozytywną jesień...
jesień powoli się kończy, a mój optymizm wraz z nią
patrze w górę...
z nadzieją...
chociaż jest jej co raz mniej...
i tak zbliża się okres bezimiennych świąt...
pełnych pustki...
przerostu formy nad treścią...
wiele razy przeklinanych zakupów świątecznych...
braku pomysłów...
kolejne święta, które są już niczym więcej niż znudzoną tradycją, na siłę naciąganą na wielkie wydarzenie. Przerwą w nauce - w pracy, długim weekendem... a potem sylwester - jedno wielkie picie bez opamiętania, bez jakiegokolwiek sensu, tak tylko bo ktoś kiedyś wymyślił kalendarz w kształcie koła o 12 miesiącach i okolo 365 dniach i wlasnie wypada ten ostatni dzień w roku, w którym to zapijamy zeszły rok i opijamy przyszły...
i na co to wszystko?
na chuj!
====================================================================================
EDIT:
ponieważ cała dyskusja ni chuja nie odzwierciedlała mojego punktu widzenia, została usunięta gdyż ludzie zaczeli mnie oskarżać o głupie poglądy Oli...
JA NIE MÓWIE ŻE ŚWIĘTA SĄ ZŁE!!!
mówie tylko ze sposób w jaki moja rodzina je spędza jest zły... = ='
faktycznie zdanie:
"kolejne święta, które są już niczym więcej niż znudzoną tradycją, na siłę naciąganą na wielkie wydarzenie. Przerwą w nauce - w pracy, długim weekendem.."
może sugerować pewne uogólnienie, ale nie mówie tu o ogóle, nie ma słowa odnoszącego się do osób szerzej pojętych niż moja osoba...
święta zawsze były dla mnie chwilami radości, spotkań z rodziną i ogólnie były zajebiste... teraz jednak jest tak, że nie są dla mnie ani rodzinne ani przyjemne... dla mnie to one już nawet nie są komercyjne, gdyż cały produkt komerchy świątecznej po prostu mnie nie dotyczy... Walentynki, Halloween, to są pseudoświęta napędzone przez multum gadżetów produkowanych specjalnie na te okazje - z roku na rok są organizowane co raz to większe imprezy, a nakład produkcji gadżetów zwiększa się i tu w przeciwieństwie do 24.12 te eventy są czymś nowym dla naszej kultury, sztucznym wytworzonym, i tak jak haloween nie do konca jeszcze jakoś wpływa na sposób w jaki spędzam dzień 30.10 tak 14.02 jest dla mnie może nie tyle dniem zakochanych ale dniem w którym wspomne kogoś raz czy dwa razy więcej niż mi się to czasem zdarza... Boże Narodzenie, jest czymś co było od zawsze i nie wynikają z głupich zapożyczeń kulturowych tylko z wieloletniej tradycji. Wszelkie próby komercjalizacji Świąt Bożego Narodzenia dla mnie albo spełzły na niczym albo już dawno o nich zapomniałem , to że od początku listopada w centrach handlowych pojawiają się choinki i świąteczne promocje... mnie osobiście chuj obchodzi, bo nie chodze tam i mam to głęboko gdzieś...