Stała nad brzegiem morza
Tlen nabierała w płuca
Ciszą zacierając myśli
W pamięci czegoś szuka
Dzień układał się do snu
A ona wciąż tam stała
Z drobniutkiego bursztynu
Różaniec nadziei nizała
Mądrzejsza o srebrne lata
Próbuje usypać z piasku
Porozumień most zerwany
I wyrwać się z potrzasku
Ma jeszcze pod powiekami
Słowa co w oku są solą
Odchodzę do dużo młodszej
Z nią też i myśli swawolą
Z pokorą cios ten przyjęła
Zadany poniżej pasa
Na rozstajnej życia drodze
Znów o doświadczenie starsza