Sobota gdyby nie wieczór to bym chyba nie wyrobiła:(
Sulęciński szpital to paranoja...!!!
Lecz zadzwonił do mnie Kredolek i poszliśmy wraz z Krisem na Winna:D
Pózniej doszedł Bodziu z Fizolem:D
Ok 23 poszliśmy na piwko do Kotłowni:D
i właśnie z tąd ten nabój na szyji :P
Jest on bowiem BoDziA !! jak i pieszczoch i pierscionek - musze mu go w koncu oddac :D
Dobra trzeba kończyć papa:*