Wszystko się wali prócz tej ściany przede mną.
Nie dorwiesz mnie pod telefonem ziom.
Cóż - znów,
Nie chce mi się zamieniać z kimkolwiek choćby dwóch słów
Mam swój dół. Pie**olę odpowiedzi na maile
Nie chcę odwiedzin, chyba, że masz dla mnie lek na receptę.
Czemu lubię przytknąć do skroni,
Swoje palce imitując ich kształtem kształt broni?
Rzuciłem wszystko na stół w grze o marzenia
Jestem szaleńcem, w którym jeszcze tli się nadzieja
Za darmo nie ma nic.
Ja jestem inny. Kiedyś byłem z tego dumny
Dziś nie wiem sam, czy kiedyś będę szczęśliwy, czy zdechnę smutny
Jak teraz. Lecz wiem, bo przekonałem się nieraz
Że nie ma co wychodzić z kina, póki trwa seans...