kazdego dnia gdy sie budze czuje strach przed tym dniem... zamartwiajac sie przyjaciolmi przestaje myslec o sobie, a na wieczor jest tak jak teraz... strong woman? niesadze nie dzis i nie jutro... moze never... mysle ze bedzie dobrze ale wieczorem sie cos zawsze zjebie... siedzienie tu codzien jest najlepszym i jednoczesnie najgorszym co moge robic... wygadac sie Meg i olac wszstko do jednego momentu... to smuci i cieszy mimo wszystko... ja panikuje, brak odwagi doprowadza mnie do szalu i nie umiem. boje sie jak nigdy, brak odwagi mnie dopadl... pomocy!!!