Jeszcze z KKJtu, zrobione przez Olgę :))
Łydka mi ucieka do tyłu ale ja tak mam jak nie daję pięty na dół (prawie pionowo! xDD) Za to Rudy znów wygląda jak kucyk xDD
Dzisiejsza wycieczka do Auschwitz była mniej więcej taka jak przewidywałam. Szalenie przygnębiająca atmosfera, stosy znalezionych ubrań, włosów (aż mi się przypomniał ten ochydny wiersz 'Warkoczyk" który jest a stronie obok POTWORA Z BAGIEN ^^), rzeczy osobistych itd. Pierwsza godzina była ok, ale kiedy pani przewodnik ględziła przez kolejne 3 dokładnie to samo, tylko w różnych miejscach obozu to percepcja spadła wszystkim dziesieciokrotnie. Po oglądnięciu dokładnie Auchwitz pojechaliśmy autokarem (?) do Birkenau które jest 30 razy większe, ale tam byliśmy tylko pół godziny. W sumie w Birkenau nie było nic takiego szokującego, tylko drewniane stajnie w których mieszkali więźniowie. Przeliczając średnie zagęszczenie na metr kwadratowy mieli takie same warunki jak mieszkające tam wcześniej konie (koni wchodziło 54, ludzi 600). Oczywiście to co piszę nie ma na celu umniejszania cierpień ofar Oświęcimia. Na koniec oglądneliśmy (spowrotem w Auschwitz) 15 minutowy film w któryk kolejny raz powtórzono słowa pani przewodniczki.
Ah, no i przez prawie cały czas padał deszcz ^^
Kupiłyśmy z basią dwie książki, ja 'Nadzieja umiera ostatnia' (co mi się początkowo skojarzyło z 'The last enemy that shall be destroyed is death' co oczywiście nie ma ze sobą nic wspólnego, ale zobaczyłam tytuł po angielsku no i wyobraźinia pracuje ^^ Basia kupiła drugą książkę, chyba 'Przeżyłam Oświęcim' czy coś takiego w każdym razie przeczytamy je isię zamienimy :PP
Ah ah ah! powiedziałabym Wam coś wspaniałego ale nie chcę zapeszać!
W każdym razie trzymać kciuki ^^ (od teraz do kiedy nie napiszę, że już się udało xDD)
W ogóle to chciałam jeszcze poświęcić akapit pani G.
No więc ma ostatnio jakieś straszne fanaberie. Wydaje się jej, że jest najważniejsza na świecie i wszyscy się muszą do niej dostosować Ma parę koni z których aktualnie chyba tylko Łazar się do czegoś nadaje ale nawet o tym by nie wiedziała gdyby nie Bartek i niestety wie, że dla większości z nas zmiana stajni nie jest możliwa więc sobie pozwala na rzeczy po których każdy normalny człowiek by ją pożegnał raz na zawsze. Jakbym choć przez tydzień nie przychodziła do stajni po każdym moim stwierdzeniu, że już więcej tam nie przyjdę to chyba by mi życia nie starczyło, żeby tam przyjść chociaż jeszcze raz
mam nadzieję że uda mi się przekonać mamę do Michałowic i że Bartek zgodzi się tam do mnie przyjeżdżać.
W ogóle to wymysliła sobie teraz, że będzie brała 700 zł miesięcznie za pensjonat Za tyle to ja bym swój pokuj wynajęła dla konia a nie boks
i za co to, przepraszam? Sprzątać? Nie sprzątają. Karmić? Nie karmią. Wypuścić na pastwisko (ale nie za poocą kija i z resztą koni)? W życiu! No to za co ta kasa? Ano za boks, który by inaczej stał pusty i za owies, który można sobie dawać samemu
Już nie wspomnę o hali czy choćby ujeżdżalni dużej, o paszach energetycznych, organizowanych wyjazdach na zawody (przepraszam - mogę od nich WYNAJĄĆ przyczepkę), regularnych wizytach weterynarza, pomocy prz tych wszystkich papierkowych zabawach związanych ze sportem czy choćby goleniu konia na zimę (za co by mnie chyba zlinczowali). No i cały czas nie wyobrażam sobie zostawiania rzeczy w siodlarni o.O musiałabym chyba kupić pakę (której z koleji nie byłoby gdzie postawić ^^ ale miło by było gdyby stała w drzwiach koło boksu który mi się podoba - z którego btw trzeba by wyjąć parę niepotrzebnych rzeczy i zrobić wreszcie np. automatyczne poidło). Koniec, choć temat jest niewyczerpany ^^