Wyglądam chyba teraz trochę tak.
Boję się bardzo.
Bardziej niż bardzo.
Bardziej niż się bałam byłam, chociaż myślałam, że bardziej już nie można.
Mam też genialny sposób na niebanie.
Najlepszym bo sposobem na niebanie jest niemyślenie.
Najlepszym z kolei sposobem na niemyślenie jest cośrobienie.
Więc cośrobię. Staram się. Niekoniecznie mi idzie, ale staram się.
A mój mózg dalej krzyczy, a nikt go nie słyszy, a on krzyczy, krzyczy, zdziera swe móżdże gardełko, a nikt nie słyszy, a jakby nie krzyczał tak cicho, a jakby krzyczał trochę głośniej, może by go usłyszano i pomożono by może. A tak nie.
A znieczulacz rozczulacz nie daje mi niemyśleć, nie daje cośrobić tak pełnoetatowo, bo zgania moje krzyki, moje fuj i moje o ble! wewnętrzne, kołowrotkiem kręci je i goni jak offieczki coraz szarsze, coraz czarniejsze, coraz czarniejsze, coraz smutniejsze i zadumańsze na oślą łączkę, jak jagniątka na jatkę, na rzeź, zagania puchatym offczarkiem i w ogóle, w ogóle.
I boję się, boję się, boję się, boję się, boję się, boję się, boję bui.
Bo buja jeś śtlaśna i śtlasi, i bucy.
A mojego bania i krzykania nikt nie słyszy, choć jest głośne chyba nieco jednak dość.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24