"Tak się wzruszył swoimi myslami, że musiał łykać łzy i niewiele brakowało,
a byłby się nimi udławił. Oczy całkiem zaszły mu łzami, a kiedy mrugał, one płynęły
po policzkach i kapały z końca nosa.
Rozpamiętywanie własnych smutków było dla niego tak przyjemne,
że za nic na świecie nie zniósłby, gdyby ktoś próbował go teraz pocieszać.
Jego doznania były zbyt swięte, by psuć je czymś tak trywialnym jak radość."