Niby jest lepiej, ale zobaczymy jak długo taki stan się to utrzyma. Póki co jestem chora na bliżej niezidentyfikowanego (trudne słowo) wirusa! xd Mdli mnie, brzuch boli, kręci mi się w głowie, boli gardło, ale objawów takich jak gorączka- brak. W ostatni tydzień przed świętami, czyli tylko 2 dni, bo trzeci to wigilie klasowe mam mega dużo sprawdzianów, jakieś 4, więc zapowiada się sympatycznie.
Byłam z babcią po choinkę, a po powrocie do domu przeprowadziłam z nią taką oto wymianę zdań:
b: Co Ty za choinkę wybrałaś?
ja: Wisi mi ona, to nie jest dla mnie, brałam pierwszą lepszą
b: Ty nic nie umiesz zrobić kaleko życia
hahaha! Nie ma to jak kochana babunia... Ale już się przyzwyczaiłam, więc spoko.
Dzisiaj zjadłam:
ś: batonik Corny,
o: pasta z papryką
przed sekundą: kawa z mlekiem
Może coś jeszcze potem zjem, ale nie będzie to na pewno nic wielkiego. Ostatnio w ogóle nie chce mi się jeść, tylko wtedy kiedy jestem głodna, czyli rzadko. Na słodycze cały czas mam ochotę, ale niewielką. Także wydaje mi się, że jestem na dobrej drodze prowadzącej do perfekcji! Jedyną moją słabością nadal pozostaje kawa, ale kawa z mlekiem i cukrem... Nie ma nic lepszego niż latte z cynamonem w zimę. <3
Zaraz zabieram się za czytanie Waszych notek.. A jak u Was motylki moje? :*