Wiesz co? Kiedyś Ci opowiem, jak puste były wieczory bez Ciebie.
Gdy za towarzystwo robiła muzyka, herbata i koc i Twoje zdjęcie.
Kiedy łza płynąc po policzku, wypalała powoli ślad żalu,
za wszystkie błędy, słowa i myśli, sprzeczne z tym uczuciem które było we mnie.
Które dobijało i jednocześnie jakoś dawało nadzieję na to że będzie dobrze,
choć Ty zapomniałaś się w tym co robisz.
Potrafiłaś, potrafiłaś wrócić i pokazać że nadal Ci zależy.
Pokochać na nowo, mimo wszystko.
:*