Music is my escape from all the fucking shit in my life.
ucieknijmy w zabawe again! ucieknijmy jak to zwykle bywa w dobre towarzystwo
i oderwijmy się od tej jakże głupiej rzeczywistości, która nas otacza.
bierzmy wszystko dwuznacznie i śmiejmy się najgłośniej jak możemy,
przecież od tego jest ten czas, który kończy się na 'naście'.
pijmy, ćpajmy vibovit i bądźmy ideałami,
obudźmy się na drugi dzień z największym kacem świata i krzyczmy 'imprezo oddaj moją godność',
pomimo tego do naszego najlepszego albumu życia, jakim są wspomnienia,
dołączą kolejne wspaniałe chwile o których w dalekiej przyszłości opowiemy wnukom.
to jest życie! co najmniej jak w Madrycie, hej.