przeczytałam kilka tekstów, płyta mocno depresyjna. ale i tak mi się podoba.
3 szkice dzisiaj. wreszcie coś ruszyło. mam nadzieję, że się nie zatrzyma.
bo ostatnio, to takie nic.
chcę stąd uciec, daleko. chwilowo mam dość i narzekam akurat na to.
mam powody, i mam brak powodów.
jak zawsze zresztą.
porównywanie gubi. nieporównywanie też..a może nie, może tylko nie jest tak łatwe.
jak łatwo, i jak trudno się nie pogubić.
i robić to, co się mówi, a nie odwracać o sto osiemdziesiąt stopni i dopiero robić.
nie wiem, czy się cieszyć, czy się nie cieszyć.
na pewno nie jest nijak.
ale nie wiem, jak właściwie jest.
a żeby uratować ten wpis przed resztkami bezsensu moich, uwaga, marnych przemyśleń..:)
zapowiada się całkiem miły tydzień.
jutro prawdopodobnie szkoła. o ile wyjdę cało z rzeźby.
w środę mecz. w czwartek Jelonek.
w piątek idę spać.
pewnie coś jeszcze, i pewnie znów się wszystko zbiegnie w jeden dzień. ostatnio jednak nie jest z tym tak źle.
jakoś się chyba trzymam. krawędzi.
wczoraj bardzo miło było. Monika...graj dalej:) chcę tak częściej.