Hong Kong

"Cóż to za wspaniałe miasto! Te widoki! Zapachy! Technologia! Piękne kolory! Niezapomniane doznania!

Ale od początku...

Do Hong Kongu przyleciałem 2 grudnia około godziny 17. Pierwsze co musiałem zrobić to udać się do inspektora, by ten w ogóle udzielił mi zgody na wkroczenie do miasta. Udzielił. Bez problemu. Bez pytań. I to na 3 miesiące.

I tu już mamy pierwszą, miłą różnicę od Chin kontynentalnych...

Torby były do odbioru w tempie ekspresowym i za nim się w ogóle obejrzałem, to już siedziałem zadowolony w miejskiej kolei z Octopus Card i dolarami hongkońskimi w portfelu. A jeszcze bardziej nastrój mi się udzielił, gdy pociąg ruszył...

Pociąg trasę Lotnisko HK - Wyspa Hong Kong pokonuje w 24 minuty, a przez ten czas można podziwiać widoki - jak na pierwsze wrażenie to zasługują na szóstkę z plusem.

Po lewej stronie widać piękną zatokę, po prawej zielone wzgórza. Wkrótce potem pociąg wjeżdża do tunelu w moście, który łączy wyspę Lantau (gdzie znajduje się m. in. lotnisko i Disneyland) z półwyspem Kowloon.

Wyjeżdżając z tunelu widać, że jest się w ultra-nowoczesnym mieście - sięgające nieba wieżowce migają po prawej i lewej, a w oddali widać serce miasta- Wyspę Hong Kong -z jej charakterystycznymi kolosami ze stali i szkła. Infrastruktura zadziwia już od początku. To wszystko obserwuję niecałą minutę, gdyż pociąg wjeżdża w sam środek jednego z budynków, by następnie zjechać do podziemia. Jednak ta minuta wyraźnie odznacza się w pamięci, owo pierwsze wrażenie - Hong Kong wygląda niczym miasta, które znamy z filmów science fiction..."

No wróciłem i żyję.

W HK miałem notesik, w którym codziennie opisywałem moje doznania i przygody.

Powyższe słowa to pierwsze co napisałem po przyjeździe do miasta.

Wypstrykałem ponad 1000 zdjęć.

Od dzisiaj codziennie będę umieszczać post z opisem danego dnia z mojego notatnika i zdjęciami :D

Wy dowiecie się jak mi minął czas. Ja przeżyję te cudowne chwile jeszcze raz...