roślinność zabijająca cywilizację. zapowiadają się dwa intensywne tygodnie. teatr, opera, oddawanie krwi, sesja i ta zdjęciowa i Sernikowa. mam ochotę na shishe uśmiecham się ku Pawłowi, chyba nie tylko ja. różowe skarpetki górą. mama woła na obiad. w domu jest zimno, fizyka kwantowa i trygonometria czekają z niecierpliwością. oczywiście, że zepsułam już pendrajwa i oczywiście że dyskografia Doorsów przepadła i nie żeby to był prezent ale reguła potrafi czyż nie? w czwartek kłujemy, oddajemy krew. w piątek mam nadzieje także igły.
chcę lato.