jeszcze w tej mojej znalezionej i ulubionej czapce, którą nie wiem gdzie teraz mam
chyba na pielgrzymce ktoś się z nią bardzo polubił ;)
oj stare, stare..
czasem, ot tak, mam ochotę wstać, podejść do lustra, popatrzeć chwilę na swoje odbicie.
a potem, z największą siłą na jaką mnie stać, uderzyć.
by to, co zobaczyłam, rozbiło się na milion pojedynczych kawałeczków.
i więcej już nie wróciło.