Wczoraj wieczorem Juleczka strasznie wyprowadzała mnie z równowagi,była taka niegrzeczna ciężko było ją uśpić. Wtedy uświadomiłam sobie,że to jest niesprawiedliwe ,że M zrobił mi dziecko,ale on sobie siedzi w domku , smacznie śpi , nie zmienia pampersów jej 10 razy na dzień, śpi do której chce , nie musi brać do łazienki małej , w spokoju może pooglądać sobie film , nikogo na rękach nie nosi, do miasta wyjdzie sobie kiedy chce i bez nikogo. JEST TYLE RZECZY! A on myśi,że spotkamy się pobawi się z nią 5 minut i jest wszystko dobrze?! A potem znowu Ja. Uważam,że gdy już nie pomaga mi nacodzień ,to powinien przyznajmniej przy każdym spotakniu mi pomóc , a jak mówię ,żeby mi coś podał to mówi " zawsze mnie wykorzystujesz jak jesteśmy razem , co Ja jestem Twoim służącym?" Chuj mnie strzela! Jak można być takim chamem i nie mieć serca. Dziwi się potem,że Julka nie chce z nim zostawać i płacze + ma prawie 5 msc a nie potrafi jej swobodnie trzymać na rękach. Człowiek w kółko zajęty,zmęczony , a on nic nie rozmie. Myślę.że już go nie kocham jak kiedyś , za dużo wycierpiałam przez niego .. tyle wypłakałam .
Zapomniałam dodać w 1 notce ,że po porodzie w szpitalu nie siedzial ze mną cały czas .. A gdy blam juz w domu prawie do mnie na poczatku nie przychodzil, stwierdzil ze przechodzi "szok poporodowy" bał się. Dziwne ,że tylko patrzy na siebie,że to ja musiałam stać się ta silna i poradzić sobie ze wszystkim - choć gdyby nie moja mama ,to chyba bym zwariowała, dużo mi pomagała teraz już trochę mniej,bo już wszystko potrafię.
Nie wiem .. Chyba żywie do niego strasznie dużo żalu , nie ufam mu kompletnie przez to,że okłamywał mnie ,że ja siedzialam w domu , a on sobie gdzieś pil i ćpal z kolegami albo siedzial z nimi na maszynach. Mam świadomosć ,że nie będę z nim cale zycie, wiec po co to ciagne? Wczoraj staralam się być mila , nie czepialam się, bo nawet na to sily nie mialam,to co wzielam tylko mnie dobilo ,ale fajnie bylo :D chyba nie potrafimy ze sobą juz być i nie klocic się , tym bardziej,że on do mnie nie ma szacunku.