"A kiedy juz wracałam nyską do domu to nie wiadomo czemu poczułam Jej zapach. Tak jakby była obok mnie. Nie wiem czy to tęsknota czy efekty wyczerpania".
Też miałam to uczucie, ale co z tego..
Nie rozumiem, chciałam, żeby tylko ona o tym wiedziała, a rozmawiała na mój temat ze swoją mamą, super. Chyba po części ją rozumiem, może nie chciała byc z tym sama.. Nie wiem..
Choroba? Tak pogłębia się, ale to ukrywa, bo po co każdy ma o tym wiedziec, wystarczy, że M wie.. Dziura w sercu? Kołotanie? Częsta zmiana puslu? Czy da się z tym życ? W sumie, widocznie da się, jeśli ja żyje to się da, choc z każdym dniem coraz bardziej wykańcza.. Tylko M o tym wie, i nikt więcej.. Bo po co? Kto by się przejął..
Umieram, może tego nie widac, ale taka jest prawda, nie ma już ratunku.. Gdy jednak się tak stanie list pożegnalny jest w szufladzie, leży spokojnie, i czeka na odpowiedni moment. A nadejdzie on za niedługo..
Kiedy człowiekowi jest źle - Skarży się. Kiedy jest naprawdę źle - Milczy. Ale kiedy jest naprawdę bardzo źle - Śmieje się. Po prostu siada z założonymi rękami i śmieje się z tej całej, żałosnej sytuacji. - Teraz już powinnaś wiedziec dlaczego tak się ciągle śmieje, lecz tylko w niektórych momentach.. Przy M nie potrafie się tak śmiac.. Dlaczego? Bo ona zna prawde, bo przy niej moge pokazac to jak naprawde się czuje..
Znów jest to samo, krew, rany, blizny. Muszę wziac moją "przyjaciółke" i znów spedzic z nią wieczór, noc.. Widok krwi mnie uspokaja..
Znów dostałam po twarzy, ale co z tego.. Po raz kolejny bolący policzek.Przywykłam, to jest jak codziennosc..
Wszystko co tu pisze jest prawdą, nie kłamie.. Uwierz mi.. Kocham Cie..
A propo S, możliwe, że popełniam błąd, którego później będę żałowac.. I naprawdę nie mam pojęcia, że moja koleżanka do niej pisała i dzwoniła. To chyba tyle..
Ps. Za nie długo nie będziesz musiała mnie widziec.