PEZET.
Boże, ludzie starzeją się marzenia nikną
ja chcę tylko swoim bliskim zapewnić wszystko
Może też stajesz do walki, ale upadasz na deski.
Znikam gdzieś, noc i dzień
Zlewa się w jedną całość, kiedy nie ma ciebie
Ej, lubię, gdy patrzysz jak patrzę.
Tutaj codziennie uczę się, że nie ma uczuć
jest tylko hajs, seks, hajs i trochę brudu.
Rzeczywistość już mnie nie przeraża jak kiedyś
Ale bez niej jestem pusty nawet gdy idę przed siebie.
Nie wierzę w Kościół i powątpiewam w Ciebie często
jednak mimo wszystko kocham Cię za przeszłość.
Możesz mnie mieć więc mnie weź nie martw się o mnie
Za darmo możesz mnie zachować lub zapomnieć.