Mrok widzę wokół, widzę zło, czuję niepokój
Nie prowokuj, bo w amoku może dojść do kłopotów
Witaj mordo, składam litery dusząc w sobie łzy
Ja po stokroć jestem wdzięczny, że byłeś przy mnie Ty
Ten człowiek cały czas walczy w sobie z demonami
Cios za ciosem, jestem twardy broń wyceluj, niech wypali
Załóż moje buty zobaczysz czy bedzie ci wygodnie
Jesteś zepsuty? Jeśli tak to wejdziesz w nie spokojnie
Byłeś, jesteś, będziesz bratem, zostanie w pamięci zapis
Panie, proszę już wystarczy, nie wystawiaj mnie na próby
Nie zniosę, nie mam tarczy, nie doprowadź mnie do zguby
W codzienności widzę ferment, bezczelności mam oręże
Szydzę się, brzydze mam niewyparzoną gębę
Nie ma zasad, bo mój to świat!
Skończę w pasach? No! Chuj ci w zad!
Każdy dzień, rodzi w nich nowy ból
Setki niechcianych słów, tych odegranych ról, ten ból
Moja złość, jestem cwany, taki los jest mi dany
Pozostały wspomnienia nam, Ciebie nie ma
Chłodne dni, ciemne noce, coraz bliżej
Pochłonie czarna ziemia nas
Strata przyjaciela, łzy, jeden moment, w sercu żyjesz
Żaden z Ciebie mężczyzna, w końcu sobie to uświadom, pizda
Jesteś żenadą, wracaj tam gdzie twoje stado
teraz propsy, kiedyś śmiech tylko ty wierzyłaś w talent
palę mosty, piąty bieg, dziękuję Bogu za Mamę.
Panie proszę cie
dlaczego gorzej jest
Panie nie zniosę że
dzieci dopada głód
To co zrobię złe, każdy kurwa mój ruch
Ty to największy śmieć, jesteś pusta wśród suk
Gdy zabraknie już mnie
Świat nie zatrzyma sie!
Będę daleko stąd
Po mnie zostanie głos!
śpij spokojnie, Mamo!
bardzo Cię kocham, moja Mama, moja Królowa.
mam styl, mam go, jestem wiecznie głodny!
gram w gry, mam broń, niebezpiecznie, podły!
mamo jestem tobą mamo
to cud narodzin jesteś mi potrzebna jak pomoc po powodzi
Już nie chcę się zabijać,mimo to jeszcze spróbuje
Tablety na serce,na ciśnienie,tym się faszeruje,
Nie ma barier nie do przejścia
Nachalnie, wulgarnie uwaga dzieci bestia!
Ona widzi we mnie wroga, podłym gestem rani
Ja tak bardzo ją kocham, przecież nie jestem ze stali
na nogach nie mogę ustać
zbite lustra, jebać miłość
Zaginiamy czasoprzestrzeń, wciąga czarna dziura
uwalniamy bestie, nadciąga czarna chmura
Tracę siły, zasypiam, czuję tą cudowną lekkość
Koniec mojego życia, budzę się, znowu piekło!
Bo bez litości my, niszczymy siebie sami
Pozory mylą, ludzie widzą to co chcą zobaczyć.
Nawet zmiana na lepsze dla nikogo nic nie znaczy.