MIUOSH
Wypalmy to wszystko, wypijmy resztę,
I tak to miejsce nie da nam szans na więcej.
Non stop przed siebie, prosto z serca.
Powykręcany w kurwę, ledwo podnoszę głowę,
Ledwo otwieram oczy, więcej chyba nie mogę.
Jesteśmy inni, nikt nie pokochał nas do końca.
Sto tysięcy kroków, z betonu róża wyrasta, sto tysięcy kolców, to tylko jedna jest prawda.
Nie mamy skrzydeł by latać a mimo tego to nasz cel, nie chcemy wracać w tyle nie wartych tego miejsc.
Wole zostać sam, niż zostać szmatą.
Pieprzę bycie innym niż wszyscy na siłę.
Mówię Ci prawdę zawsze, choć nie zawsze wypada.
Znowu kolejny rok będę czekał aż odpowiesz mi,
choć pewnie nie odpowiesz mi aż po grób.
Wiara i nadzieja częściej niż latarnie gasną.
Nie raz obiecywałem, że będzie inaczej,
Nie wiem czy w ogóle będzie, sam się chyba tracę.
To nie ja, ale ten świat ma ze mną problem.
Nie czuję bólu, tylko wobec tego świata żałość.
Będę chlać, aż wszystko jebnie i niech już jebnie,
To jest mi nie potrzebne skończę sam będzie pięknie.
Ty gdzieś pomiędzy oddechami na mnie czekasz.
Zacząłem potrzebować tego, na co mówisz bliskość. Z nadzieją w sercu, a w oczach z iskrą. Ta iskra zgasła.
Co rano trzeba wstać, a co wieczór zapomnieć.
Kiedy oczy wywrócą Ci się do środka zrozumiesz wtedy, że nie miałeś tam nic. Oddasz przysługę jak ostatni oddech, oddasz na dużym palcu w prosektorium kwit.
Kto dalej? Oliwia ;3