To, że wczoraj czułam się po prostu fatalnie to jeszcze nic.
Dziś wszystko doprowadza mnie do szału.
Mam ochotę rozpieprzyć każdą rzecz w domu, łącznie ze sobą.
I nie chcę nigdzie wychodzić, a już na pewno nie do szkoły.
Wiem, że rzadko mówię, że jest u mnie dobrze... ale to co się dzieje teraz jest nie do zniesienia, naprawdę.
Mam ochotę płakać jak jakaś idiotka.
Pomyśleć, że rok temu byłam szczęśliwa, bo miałam jechać do Łodzi a to był dzień na który tyle czasu czekałam.
Teraz to tylko wspomnienie. Wspomnienie, które wydaje mi się tak odległe... Niewiele już pamiętam z tamtego czasu.
Nie umiem już zupełnie myśleć pozytywnie, a to co ciekawego ma się zdarzyć raczej mnie przeraża niż cieszy.
Jeszcze dziś stało się coś dziwnego, znów stanęłam przed kimś, kogo nie chcę już widzieć i znać.
Naprawdę mi teraz ciężko, nawet nie wiem po co tu to piszę, może dlatego, że chcę, aby pewne osoby to wiedziały.
Tęsknię za beztroską i za tym co było rok temu. To co wtedy było dla mnie straszne teraz niemal mnie śmieszy, bo mam inne problemy i złe myśli.
Ale kogo to obchodzi.
Idę oglądać how i met your mother.
(let's go to the mall, yeah)