I znów wrzucam gotowca z serii "ja ze zmasakrowanym tulipanem". Wciąż nie czuję się dobrze, od niedzieli żywię się głównie flipsami urozmaicanymi czymś bardziej konkretnym, acz wciąż dietetycznym, w porze obiadu. Na szczęście coraz rzadziej kręci mi się w głowie, więc coraz mniej siniaków powstaje w wyniku bliskich spotkań ze ścianami oraz meblami. Zawsze to jakiś pozytyw. :)
Mówiąc, nie patrzysz mi w oczy, uciekasz spojrzeniem, odwracasz się. Choć może to tylko moja wyobraźnia...