wstałem, otrzepałem się z kurzu....idę dalej...
idę...kurwa i idę....i idę.
i chcę iść, bo chcę bo tam jest nadzieja na coś...rozwijać się i iść.
ale chodzenie w przód i rozwijanie siebie, to dobra rzecz....jednak czasem warto by się zatrzymać i chcieć, by chwilka potrwała lata...
by chwila, moment stał się wiecznością...
został na chwile, by mieć z kim iść...i zapomnieć o świecie.
tak na chwilę...nawet na chwilę...na jakiś czas.
a nie ciągle przeć do przodu...
iść, dla siebie i też po części rozdwoić się i żyć podwójnie czyimś życiem, pomóc w upadkach i cieszyć się sukcesami
żyć dwa razy, intensywnie...emocjonalnie, żyć pełnią życia.
Było takie piękne twierdzenie, któregoś z filozofów...że dusza jest jedna, a schodzi na świat w dwóch ciałach.
i te połówki muszą się znaleźć, by móc wrócić do pełni, by dusza mogła być kompletna
uwielbiam to myślenie.
Ale jeszcze wiele kroków, wiele chwil i trzeba iść...nie szukać, a znaleźć.
Taki los ;)