"Nieoczekiwany koniec przeleciał obok mnie w błyskające światła
Zostawiając za sobą poplątaną czerwoną nić przeznaczenia
Rozsypane wspomnienia były jak pułapka, na którą miałem dać się zwabić
Ale od przyzywających blizn wiedziałem, że nie mógłbym powrócić
Równoważę szczęście z nieszczęściem
Odpowiedź przechylała się w kierunku, z którego zdjąłem ślad
"Mogę teraz płakać?"
Zakończenie z teoretycznym pytaniem
Nasza miłość była jak piasek, który przesypuje się przez nasze palce
Pewnej niedzieli w lutym, ogień w mojej piersi wciąż parzy
Nadchodzi wiosna, podnoszę twarz do nieba i zamykam oczy
Idę samotnie tą ulicą, którą znam tak dobrze
A delikatność wiatru sprowadza łzy do moich oczu
Nie mogłem ujrzeć uczuć, słowa były dużo smutniejsze
Zrozumiałem, że niemożłiwym było, by łzy kiedyś wyschły..."
"To jest opowieść, prawda?
Nic nie jest prawdą
Daj mi najszczystszą miłość tego stulecia
Dla tego snu, w którym oboje tańczymy
U stóp drapacza chmur
Szukam czegoś, co pochodziłoby z serca, w któym zakwitła miłość
Jestem całkiem samotny, odkad jestem po twojej stronie
Błędem jest mówić, że miłość czyni nas silniejszymi
Spójrz, jaki słaby jestem teraz!"
"Dłoń, którą wreszcie uchwyciłem w głębokiej rozpaczy
Jest fragmentem wspomnienia ukochanej osoby, która zmęczyła się i odeszła
To boli, boli, boli
Wreszcie znalazłem odrobinę nadziei, ale teraz nawet to jest bzdurą"
zauważyłam coś. dla każdego staję się problemem. to boli...