emx.
dzisiaj na czillu po mieście. opiszę mniej więcej dzisiejszy dzień.
wstałem ok godziny 10 jak zawsze w łikendy. oczywiście od razu załączyłem kompa żeby zobaczyc co w trawie piszczy i na aqq.
wiedziałem że ziomki gdzieś chcą iśc więc musiałem byc w gotowości. babka z dziadkiem wbili na miasto więc byłem chwilowo sam w domu. idąc do kuchni zobaczyłem że jest bułka. nie miałem ochoty nic robic wiec zjadłem ją na sucho. wrócilem do pokoju założyłem słuchawki a z mojego fonu zaczyna leciec left behind slipknota co oznacza że ktos dzwoni. odebrałem i usłyszałem stefana.
- no siema co jest?
- siema wbijaj nad staw jestem ja ecik szczepan
- ok tylko zjem śniadanie i za pół godziny bd.
śniadanie zjadłem babka przyjechałai ściągnęła mnie na dół więc mineło pół godziny a komórka się wyłądowała co oznaczało że stefan dzwoniąc musiał się natknąc na pocztę głosową. wcześniej dzwoniacy do mnie martin mowił że przyjdzie o 13 a była 12. spox! w godzine oblece całe miasto bo musze isc po świersze dla dusty. dzwonie do stefana
- no siema jesteście tam?
- przyjdź do biblioteki.
ide. wchodząc do biblioteki poczułem zapach który unosił się w powietrzu tych starych stronnic książek. mmmmrrr. idąc po schodach ujrzałem drzwi i ich tam zastałem. poszłem ze stefanem po świersze a oni mieli przyjśc za 10 minut na planty. połaziliśmy przy okazji po sklepach i nie było świerszczy. zjadłem pączka i poszedłem do domu a stefan w swoją stronę i umówiliśmy sie na gg. wracając do domu zobaczyłem że jest godzina 13! no ok! a komórka padła ;/. ogrzewając baterię zadzwoniłem do martina, który powiedział że ma rozwalone mikro w telefonie i dzwoni z domowego i idzie niby pływac co tak naprawde było pretekstem połążenia po mieście. no to powiedziałem żeby do mnie przyszedł a on że za daleko więc spotkajmy się pod operą. spox! idę, idę i idę. jestem z boku opery i widzę te lustra <3. świetny widok. gdy martin przyszedł skoczyliśmy do mnie i załączyliśmy kompa a ja poszedłem po moje pierogi. pisząc do agatki surowiec przypomnieliśmy sobie dzięki niej o miesięcznej spowiedzi. OMG! napisaliśmy szybko do stefana o spowiedzi który też nic nie pamiętał i umówiliśmy się z nim kubą i talentem na plantach o 15:30. martin nie miejący indeksu poszedł do domu na krzyżówce a ja w stronę plant. gdy doszłem na pomnik zauważyłem wyczillowanego talenta.brakowało kuby stefana i martina. stefan zadzownił mówiąc że się spóźni bo musi staremu odebrac fona. oks. zaraz wbił na planty i ruszyliśmy zając sobie miejsce w kościele. pod kościołem spotkaliśmy buba, pipiego i adamarka. troche go pomęczyliśmy i poszłiśmy do kościoła. nie miałem wyciszonego fona >.< i oczywiście kuba zadzownił gdzie jeśteśymy. w kościele wbijaj! potem doszedł martin. wyspowiadałiśmy poszliśmy do kiosku i na mosir. a tam co chwile pole, mosir, pole, mosir potem akcja z krowickim, szarkiem i szopą. i w sumie tyle. potem wróciłem do domu.
MIŁEJ LEKTURY BIJAAAAAAAACZ!
bYe!!!
Inni zdjęcia: Ja nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24