Po tym wszystkim jednak coś się odmieniło. Był stres, wiele niepotrzebnych emocji, napięcia, niepewność, strach. Ale jednak po tym wszystkim spotyka Cię najlepszy moment. Moment kiedy czujesz się wygranym, a obok Ciebie Ci najbliżsi. I Tobie chcę podziękować, że stało się tak jak się stało. Że jednak to się tak śkończyło, bo jak to zostało powiedziane "o było takie nierealne moje marzenie" nie myśląc o tym gdzieś w głebi duszy sam tego potrzebowałem aby otworzyć oczy i zobaczyć, że przez tyle czasu traciłem coś naprawdę cennego. Za to co się wydarzyło dziękuję z całego serca i chciałbym aby było tylko lepiej. Teraz pozostaje pytanie " Ale co dalej?" A gdy to wszystko kręci się na jednym planie na drugim jesteś zbesztany przez tych co uważałeś poniekąd za bliskich. Co takiego zrobiłem? Trudno przyjąć to do siebie, że ja poświęcam temu wszystko co mam? Tyle nieprzespanych nocy, godzin poswięconych tylko dlatego żeby poczuć się dobrze i musnąć szczęścia. Czy człowiek już naprawdę jest taką bestią, że nie widzi tego wszystko i chce drugiego za wszelką cene zniszczyć i zabrać mu to co sprawia mu szczęście? Przepraszam, na prawdę się bardzo starałem i przeżywałem to, przepraszam za to że byłem.
No więc tak, turniej turniejem, kolejny za 2tygodnie i później leci się dalej. Co przyniesie to wszystko? Oby reszta była tak dobra jak powrót, ale to nie ma tak łatwo bo" jeśli chce się jakiejkolwiek zmiany należy zacząć od człowieka w lustrze" i specjalne pozdrowienia dla Paulinki:*;)