jakie to wszystko jest zjebane, masz kogoś, kogo kochasz, za nic w świecie nie chcesz stracić, a ta osoba nie ufa Ci, mimo że się starasz, żeby wszystko było okej, to jednak za mało. to, czego się dowiedziałam, zabolało w chuj. może nawet nie masz świadomości tego jak teraz cierpię. w sumie dobrze, że mi to powiedziałaś, no bo wiem teraz, że jestem łatwa twoim zdaniem, dołącza się ktoś jeszcze do tej opinii ? w sumie nigdy nawet się nie jebałam i nie mam zamiaru tego robić,ale przecież wiesz, że jeżeli przyjedzie do mnie przyjaciel to od razu będziemy się jebać, tak, dzień i noc. no i ja pierdole, dzisiaj dziadek powiedział mi że już długo nie pożyje, a może to ja szybciej pierdolnę przez ten cały ból, którego nie znoszę, nienawidzę, nie chcę go. ja pierdole te wszystkie paranoje znowu wracają, znów ból psychiczny tak silny, że nie chce się żyć, dlaczego? dlatego że znów jest ktoś, z na kim w chuj zależy , a ta osoba wie wszystko lepiej, jak nie ćpam to się puszczam, tak na zmianę, czemu nie. boli mnie to wszystko tak zajebiście, chcę być daleko stąd, albo w sumie tylko 3m pod ziemią, żeby nie myśleć i nie ryczeć i nie czuć tego, że znów cały pierdolony świat się rozpada a ja nie umiem tego ogarnąć . no i kurwa gdzie jest to szczęscie? póki co potrafi mnie tylko ranić, jak wszystko i wszyscy, cała rzeczywistość, która mnie otacza jest jedną jebaną żyletką, którą ludzie tną mi po sercu . no i dlaczego tak mam ? nie mogę tego pierdolnąć i po prostu odejść ? musi mi tak zależeć na tym wszystkim? rani tak bardzo a ja tego chcę, mimo wszystko. za co dostaję tak po dupie prez całe zycie? nie wiem już nie ogarniam tego, tylko płacz i w sumie znowu pustka. chyba nadal tęsknię i chyba nic nie wypełni tej przestrzeni, którą wypełniali Ci ludzie, których nie ma już. bababapapa, nie chcę tego więcej.