hmm...
usmiecham sie tak jak ten na zdjeciu... bo co innego pozostalo?
coraz bardziej watpie w siebie swoje umejetnosci caly potencjal jaki wydaje mi sie ze kiedystam posiadalem...
jestem zazenowany naszym pogotowiem ratunkowym... pomoglem epileptykowi zrobilem wywiad srodowiskowy chcialem przekazac im pare informcji ktore mogly mu uratowac zycie (jak np to ze przyjmowal na noc leki psychotropowe) a skonczylo sie na tym ze zostalem odsuniety i 'olany' ... q*** co za banda niekompetentnych idiotow...
a tak wogole czy powolywanie sie na 'doswiadczenie' podczas rozmowy z osoba o takim samym badz zblizonym doswiadczeniu (gdy nawet nie jestesmy wstanie rozgraniczyc kto posiada wieksze) nie jest wedlug was bezsensowne?? (taki dziwne rozmyslania mnie drecza)