Wybucha cisza, rozdyma się,
Czas zmienia oblicze, w głuchą godzinę
Zmierzoną ,do studni wrzucanym kamyczkiem,
Tak byśmy mogli ją usłyszeć.
Gdy mszyca mnie rozgniata ,żelaza opiłkiem.
Cisza protestuje nieważnie, z uśmiechnięta twarzą,
Więc rewolucje przeprowadzam chyłkiem,
By zmienić spisany los.
Rewolucje , której próżnia znika z ciszą,
Wczesnym rankiem,
Gdy z tą myślą musimy wstać.
słuchowisko