Może zaczne od zdjęcia. Było robione wczoraj w domu Mateusza, a jestem na nim ja grający sobie na gitarze słonka (mam nadzieje, że nie zobaczy tego zdjęcia). Ostatnim czasem, najbardziej dobijającą mnie rzeczą jest monotonia. Nie dzieje sie nic, no może poza tymm że dzisiaj miałem bardzo przyjemne, pomimo mojego beznadziejnego humoru, i specyficzne spotkanie. Codziennie to samo, te same kurwa czynności. Z małym dodatkiem w postaci częstszych prób kapeli. Jest mi cholernie ciężko, tymbardziej gdy ktoś kogo uważałeś za przyjaciela okłamuje Cie w taki sposób. Ale i tak w sumie nie stało się nic :) Zmienił się termin Limanowej, ale na impreze, na którą napalali sie wszyscy nagle nie jedzie nikt, no... prawie nikt :) bo ja jade. Lewe Lewe loff... te piosenke śpiewałem i grałem na tym zdjęciu. Najbardziej zżyty jestem z słowami "przed chwilą o tym śniłem, że na jakimś dworcu wszystko zostawiłem." Chociarz teraz to mam już wszystko w dupie, wtajemniczeni wiedzą o co mi chodzi. Ech... to nie ze mną jest coś nie tak, to z nimi :) Tak czy siak do limanowego-amsterdamu jade, i zapewne mimo, że będzie baaaardzo mało ludu. to wierze, iż będzie wesoło :)