Wiadomo, czasem brak sił na cokolwiek, czujemy się osamotnieni. Gdzie są wtedy tzw. przyjaciele?! Gdzie są Ci, co mieli być zawsze? Znam wiele osób, które były otoczone wieloma osobami, wspierane, nie poradziły sobie. Znam też takich, którzy mimo samotności odbili się od dna. Poradzili sobie sami, nie dali się zniszczyć, nie poddali się. Zdarzało mi się być samemu przez jakiś czas, ale to tylko i wyłącznie z mojej głupoty. Przez to, że często nie potrafiłam docenić osób które przy mnie są/były. Robiły dla mnie bardzo dużo, a ja czasem nie powiedziałam nawet głupiego "DZIĘKUJĘ". Niby nic takiego, ale nawet o drobnostkach, które wypada podkreślić zapominamy. Nie zważamy na to, że dana osoba się poświęca dla nas, marnuje swój czas na Ciebie, na swojego przyjaciela, który nie umie docenić jej wysiłku wypowiadając nawet zwykłe DZIĘKUJĘ. Czasami naprawdę trzeba docenić, nawet za drobnostkę. Coraz bardziej zaczynam utwierdzać się w słowach; Pamiętaj kto był, gdy nikogo nie było/ Niby nic takiego, ale słowa prawdziwe.