Bagnem można czasem nazwać całe moje życie.
Ja brnę przez to bagno, wiem ze znajdę się na szczycie.
Wciąż czuje zimny oddech jebanej śmierci na karku.
Stała przy mnie nie raz, bo bywało różnie brachu.
Spojrzenie chłodne jak lód, charakter twardy jak stal.
Nie dam się załamać skurwysynu, choćbym miał z tym zostać sam.
Jeśli postawią mur na mojej drodze, to go rozpierdolę.
Wchodzę, nie omijam, bo mi kurwa nie po drodze.