moj osobiste cztery kąty, w których słychać jej śmiech. :)
pospałam. przed obiadem mamy też.
tymaczasem koniec tego dobrego..
jutro punkt siódma czterdzieści pięć
zaczynamy od nowa zmagania z nauką.
i tak aż do wielkanocy. z założeniem
byleby do piątku, byleby do niej,
byleby minęła ta cholernie długa lekcja i
byleby się udało przetrwać..
nie mam sił na myśl o jutrzejszym dniu,
ale przecież muszę przynieść kanapki,
którymi tradycyjnie się podziele z dziewczynami.
Ona powiedziała, że będzie dobrze, więc z ufnością
w jej słowa zostawiam was na niedzielne popołudnie :)