Wczoraj z siostrą i Miśką wybrałyśmy się na wycieczkę. Właściwie najpierw zamierzenie było jako odszukanie Rudzi, która gdzieś tam przepadła. Podejrzewałyśmy, że ma już gdzieś kociaki, a Kasia ciągle podkreślała, że 'na bank'. No to po południu wybrałyśmy się na ulubione pole Rudzizny i szukałyśmy. Oczywiście jej nie było ani śladu, a to, że nie mogłyśmy jej znaleźć tak nas zirytowało, że zaczęłyśmy gadać jakieś głupoty w stylu 'Ty, a może ona ma tutaj na polu?' - 'Gdzie?! Na polu?! No chyba aż taka nie jest głupia...' - 'Chyba...' Patrzymy po sobie i w śmiech. Nie no jakby nawet miała na środku pola te kociaki to bym się nie zdziwiła bo kto tam wie co takiej Rudzi może strzelić do głowy. xD U nas pola tworzą takie duże pagórki a w jednym miejscu jest wielki dół i tam zazwyczaj zbiera się woda. Szłyśmy powoli, bo Misiek albo nie nadążał, albo znalazł 'coś' tam w trawie co okazywało się tylko zwykłą trawą, którą poruszał wiatr. Gdy doszłyśmy już do 'góry' przed 'wodnym dołem' patrzymy w dół a tam stado bocianów. Wzbiły się i odleciały do tyłu, gdzie jeszcze kilka innych chodziło. Chciałyśmy tam iść i zobaczyć, może jest ich więcej, ale ten rów był przeszkodą. Cały zalany wodą, w całą szerokość pola. Próbowałyśmy go przejść chodząc w tę i z powrotem i szukając jakiegoś suchego przejścia, ale skończyło się na tym, że miałam całe mokre buty. Wpadł mi nagle do głowy pomysł - żeby przejść po starej betonowej płycie, która jest obok tego 'bagna'. No to podeszłyśmy do niej i była naokoło zarośnięta krzakami. Jakoś je przeskoczyłyśmy no i - hurra! Jesteśmy! - ale zapomniałyśmy o naszym trzecim wędrowniku. Miśka stała za krzakami i widziała, że pod nimi jest woda, więc miauczała i próbowała je obejść. No to my ją ratować. xD Kaśka przeskoczyła do niej i 'rzuciła' mi ją w ręcę. Za chwilę dołączyła i... no i właśnie, co? Stałyśmy tam otoczone wodą i tylko kot się wokół nas kręcił. -Po cholerę tu wlazłyśmy jak naokoło jest woda. -No. No to stałyśmy jak głupie. W końcu trzeba było wracać. Ok, jeszcze raz przestransportowałyśmy Miśkę i z powrotem do domu. Miśka znowu zostawała w tyle, a jak już na sporą odległość się oddaliłyśmy postanowiłam nie czekać i wzięłam ją na ręcę. Broniła się, ale dopięłam swego. :) Zaniosłam ją na górę i idziemy. Tym razem nawet trochę nas wyprzedziła i... zaczęła truchtać. xD No to my też przyspieszyłyśmy - ona szybciej - my szybciej i tak, aż zaczęłyśmy biec bardzo szybko wszystkie trzy przez pole... To było super! Ścigałyśmy się z Miśką. Najpierw prowadziła, ale potem opadła z sił i położyła się na trawie. ; ) Jednak chyba spodobała jej się ta zabawa, bo jak odpoczęłyśmy to zaczęła znowu truchtać i my też no i znowu pęd do domu. Mało okularów nie zgubiłam. A w domu Miśka wykończona padła na schody jak zdechła. Podsumowanie? 'Misja nieudana' . xD Za to udana wycieczka. ; ) Dzisiaj zamierzamy iść z Reksiem na dłuuugi spacer. ^^
Inni użytkownicy: zeroblink89ashwagandamossniktkitkrzysiekszukadziewczynydveidmnxxx3martamarta95logigomajapolakxdmaximuss11
Inni zdjęcia: 1541 akcentova944 photoslove25Kolarka czy kolarzówka ? ezekh114niedzielnie locomotivLisek ajusiaAlpy ajusiaEhh patusiax395Ja ajusiaTrw damianmafiaAqa park bluebird11